5.Szpital.



~~Oczami Enmy~~

–Zmęczona jestem.–Powiedziałam w tej niezręcznej sytuacji.

Położyłam różę na podłogę i odwróciłam się twarzą do ściany i nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam. Chłopcy w tym czasie usiedli przy stole i zaczęli o czymś mówić.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że znajdowałam się w obcym pokoju. Był to pokój szpitalny. Zauważyłam to dopiero po specyficznych łóżkach. W ogólnie nie rozumiałam, co się stało. Chwilę temu byłam z Naruto i innymi shinobi w schronie, a po chwili byłam w szpitalu.

Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Na korytarzu było cicho i pusto. Zdziwiłam się, bo takie miejsca powinny być wypełnione lekarzami, pielęgniarkami oraz pacjentami. Ruszyłam w lewą stronę z nadzieją, że uda mi się znaleźć kogokolwiek, kto mógłby mi wytłumaczyć to, co się stało. Huk, pisk jakiejś dziewczyny oraz czyjś śmiech. Od razu zaczęłam szukać tej osoby.

Dotarłam w końcu do recepcji. Był tam Makato oraz Sasuke z jakimś dziwnym kolesiem.

Sasuke podszedł do różowo włosej dziewczyny, która leżała na ziemi i złapał ją włosy.

– Sakura–odezwał się chłopak.–Gdzie ona jest?

W tym momencie przybiegły jeszcze dwie inne dziewczyny. Blond włosa Ino, którą znałam z widzenia oraz ciemnowłosa dziewczyna.

– Czego tutaj chcecie?–Zapytała blondynka poważnym tonem.

Mężczyzna jedynie uśmiechnął się i oblizał swoje usta.

– Chłopcy wiecie co macie robić.

Makato i Sasuke od razu podbiegli do dziewcząt, a one straciły przytomność.

–Sasuke poczekaj tu na nich, gdyby jednak ona się pojawiła.

Chłopak wykonał rozkaz, a pozostali ruszyli w stronę drugiego korytarza. Oczywiście poszłam za nimi. Wyrwali drzwi z jednego od pokojów i weszli do środka.

Była tam Victoria. Makato, złapał ją za szyję i zaczął dusić.

Dobrze wiedziałam, że mnie nie widzą, ani nie słyszą. Nie mogłam pomóc przyjaciółce i tylko przyglądałam się temu. Nagle dziewczyna złapała go za rękę i ścisnęła z całej siły. Otworzyła oczy i spojrzała na niego oczami bestii. Krew zaczęła płynąć z ręki chłopaka. W końcu wyrwał się z jej uścisku. Tam, gdzie były jej paznokcie,pozostały rany, z których sączyła się krew. Dziewczyna przyłożyła rękę do ust i oblizała swoje palce brudne od szkarłatnej cieczy.


–Victoria!–Zareagowałam impulsywnie.–Ogarnij się.

Wszyscy oprócz Victorii i mnie przestali się ruszać. Jakby stanął czas. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Po chwili ja też straciłam kontrolę nad swoim ciałem. Nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Victoria, a raczej demon, który zawładną jej ciałem, zbliżył się do mnie i zamachnął się swoimi pazurami. Ciemność ogarnęła mnie z każdej stron. Wszystko zniknęło. Victoria, szpital, ten dziwny typ, nic już nie było.

– Pomóż im.–Odezwał się ktoś po chwili.

– Kim ty jesteś?–Zapytałam i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu osoby, która do mnie przemówiła.

– Musisz im pomóc.

Otworzyłam gwałtownie oczy. Dyszałam jakbym przebiegła maraton.

–Enma-chan wszystko w porządku?–Zapytał zmartwiony Naruto.

-Ta jest okej...-Powiedziałam dość wiarygodnie, gdyby nie pot spływający po moim czole.-Czy mogę już iść do Victorii?

-Niestety musisz jeszcze zostać, ale z chęcią pójdę osobiście, sprawdzić jak się ma.-Gdy skończył mówić, uśmiechnął się oraz wstał. Ani trochę mi to nie pasowało.

~Pozwól mu iść mam doskonały plan jak stad wyjść.- Usłyszałam w mojej głowie. Głos był tak cichy i mroczny, że nie zbyt wiedziałam, kto to powiedział. Przytaknęłam głową do Naruto, że może już ruszać. By mnie pilnować, został chłopak o imieniu Sai.

-Nie doceniają nas Enma.-Usłyszałam ponownie.

-I jak tam, dobrze się czujesz?-Spytał dziwnym głosem.

-Mówiłam już ze tak.

-Jeśli pozwolisz, pójdę do swojego plecaka, po coś do picia.-Również tylko przytaknelam.

-To nasza szansa!-Odezwał się głos tym razem głośniej.

-Wiec co mam robić panie mądry?

-Wystarczy, że się wkurzysz, co nie jest trudne, bo twoja przyjaciółka ma kłopoty i to spore.

Poczułam jakby wykręcało mnie od środka. Podeszłam naprawdę po cichu, po czym uderzyłam Sai’a na tyle mocno że stracił przytomność. Na moje szczęście zauważyłam przez sekundę Naruto, który dopiero zaczyna biec w stronę wioski. Od razu ruszyłam za nim z nieludzką szybkością.

Nie minęło dużo czasu, gdy zorientowali się, że biegnę za nimi. Chłopcy nie byli zadowoleni z tego faktu i pytali jak udało mi się uciec nie zwracając uwagi Sai'a. Zataiłam przed nimi fakt, że chłopak stracił po uderzeniu w głowę.

Okazało się, że Wioska wcale nie była daleko. W ciągu pięciu minut znaleźliśmy się pod jej bramą. Najdziwniejsze było to, że na ulicach było pusto, gdzie miasto powinno tętnić życiem.

– Gdzie są wszyscy?–Zapytał przerażony Naruto.

Moje serce biło mocniej i tylko modliłam się, żeby to nie była prawda.

–Enma-chan.–Zwrócił się do mnie blondyn.–Wiesz, gdzie może być Victoria?

– Może głupio to zabrzmi, ale obstawiam, że jest w szpitalu i czuje, że musimy tam iść.

– Ruszajmy tam.–Powiedział Neji i pobiegł przodem.

W głębi miasta były widoczne ślady walk. Krew, zniszczone stragany, a nawet raz trup leżący na ziemi. Nikt się nie odzywał. Nie wiem, czy było to spowodowane strachem, czy jednak złością. Dotarliśmy w końcu do szpitala.

– Zachowajcie ostrożność.–Poprosił nas białooki.–Nie wiemy co tam się dzie...

Nie skończył, ponieważ Naruto wszedł do szpitala. Oczywiście nie zostawiliśmy go samego. Gdy tylko przekroczyłam, próg zamarłam.

~Oczami Victorii~~

Siedziałam na recepcji wraz z Hinatą i pomagałam jej segregować papiery alfabetycznie. Hinata okazała się bardzo miłą i dość cichą dziewczyną. Mimo tego bardzo dobrze nam się wspólnie pracowało.

–I jak ci się podoba w naszym świecie?–Zapytała dziewczyna, kończąc segregować kolejny stos teczek.

– Jestem tutaj od niedawna, więc ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie.–Odłożyłam ostatnią teczkę i przeciągnęłam się na krześle.

– Rozumiem.–Odpowiedziała i w tym samym czasie skończyła układanie teczek.–Twój świat był bezpieczny i spokojny w porównaniu do tego, ale wcale nie jest tak źle, jakby mogło się wydawać.

Westchnęłam i zaczęłam analizować słowa granatowowłosej. Nasze światy były podobne. Wszędzie było niebezpieczeństwo oraz zło.

– Wojny, choroby, głód, niekompetencja rządów.–Odparłam i wbiłam wzrok w sufit.–Nigdzie nie jest w stu procentach bezpiecznie. Zło jest, było i zawsze będzie bez względu na świat, w jakim się znajdujemy.

Dziewczyna spojrzała na mnie swoimi białymi oczami i już chciała coś odpowiedzieć, kiedy do pokoju weszła Ino.

–Hinata jesteś potrzebna!–Powiedziała ciężko wystraszona.

Dziewczyna bez żadnego słowa wstała z krzesła i wybiegła z pomieszczenia. Ino poprosiła mnie, abym posiedziała tam i się nie ruszała.

– Ino co się dzieje?–Zapytałam wystraszona, ale ona nie chciała mi nic powiedzieć.

Po prostu wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Wstałam z krzesła i zaczęłam nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Szlak mnie trafiał na myśl, że dziewczyny są w niebezpieczeństwie, a ja jestem bezradna. Podeszłam do drzwi i w tym samym momencie, ktoś wyrwał je z zawiasów.

Do środka wszedł Makato z tym samym mężczyzną z mojego snu. Przełknęłam głośno ślinę i cofnęłam.

– A więc to jest jinchuuriki?–Zapytał swoim ochrypłym głosem.–Makato wyrwij z niej informacje.

Mój brat momentalnie ruszył na mnie i przycisnął mnie do ściany.

– Gdzie jest dziewczyna?–Zapytał i po chwili zacisnął swoją rękę na mojej szyi.

– Nie wiem, a nawet jeśli to i tak bym wam nie powiedziała!

Jego palce na mojej szyi zacisnęły się, ale wciąż mogłam oddychać. Spojrzałam mu w oczy i wiedziałam, że nie chce mnie skrzywdzić.

– Gdzie ona jest?! Gadaj!

Jego uścisk robił się coraz ciaśniejszy. W końcu ból i brak powietrza stał się nie do wytrzymania. Zacisnęłam zęby i wydałam z siebie cichy pisk. Brunet podniósł mnie za gardło, tak że byłam na wysokości jego oczu. Spojrzałam na uśmiechającego się mężczyznę. Był straszny. Wyglądał, jakby został, wyciągnięty z najgorszego koszmaru. Blada skóra, wężowe oczy, wychudzone ciało. Widok mojego bólu musiał sprawiać mu rozkosz. Oblizał swoje usta, kiedy brat uderzył mnie swoim łokciem w płuca tak, że resztki powietrza, jakie w nich miałam, uleciały. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, jednak nie straciłam przytomności.

– Dasz mu się pokonać, tak łatwo?–Usłyszałam głos w swojej głowie.–Mogę ci pomóc, ale najpierw ty pomożesz mi.

Znów znalazłam się przy pieczęci demona znajdującego się wewnątrz mnie. Uśmiechał się, ukazując swoje zęby.

– Zerwij pieczęć, bo inaczej nas udusi.–Rozkazał mi, a zaczęłam odczuwać jego moc oraz żądzę krwi. Chciałam zabijać. Czułam, że jeśli nie poczuję woni krwi i nie zobaczę, strachu w czyjś oczach zwariuję. Miałam wrażenie, że nasze uczucia łączą się w całość.

– To, co teraz czujesz to nienawiść całego świata–odezwał się demon.–Jeśli tego nie powstrzymamy zło, rozpowszechni się jak zaraza i stanie się jeszcze silniejsze. Brat stanie przeciw bratu. Nic nie pozostanie na tym świecie. Tylko my możemy to powstrzymać, jeśli mnie wypuścisz, ból minie.

Miałam już dość tego bólu. Podeszłam do pieczęci i już miałam ją zerwać, kiedy poczułam jak ktoś mnie łapie za nadgarstek i odciąga od bramy. Odwróciłam się i zobaczyłam Sasuke.

– Kretynko–warknął szatyn i odciągnął mnie od bramy.–To jest demon. Nie można mu wierzyć, jeśli byś go wypuściła, to zostałabyś zabita, a on by uciekł, niszcząc wszystko dookoła.

– Nie ufaj mu.–Odezwał się demon.–Tylko my możemy powstrzymać zło na świecie. Możemy wspólnie stworzyć nowy świat.

Sasuke stanął naprzeciwko mnie i złapał mnie za ramiona. Spojrzał mi w oczy i lekko potrząsnął.

– Twoje ciało zostało opętane przez tego demona. Jeśli nie zaczniesz z nim walczyć, zniszczy wszystko i wszystkich!

– Jesteś tak samo głupia, jak twoja matka.–Odezwał się demon, a ja znów poczułam ból całego ciała.

Komentarze

Popularne posty