4.Róża.


Minęło kilka dni od ostatniego spotkania Makato i Sasuke. W tym czasie wiele się zmieniło. Zostałyśmy nie oficjalnie przypisane do grup, tak abyśmy mogły się uczyć od bardziej doświadczonych shinobi, ale mogłyśmy brać udział jedynie w łatwych misjach.

Były one zazwyczaj rangi C, D i tylko jedna rangi B, podczas której eskortowaliśmy grupę robotników do pobliskiej wioski.

Nasze dni popadły w rutynę, w której nie umiałam się odnaleźć. Nasze dni składały się z treningów, jedzenia, wykonywania naprawdę nudnych misji. Zero rozrywki, czy czasu dla siebie.

Tego dnia wstałam jak zwykle o czwartej trzydzieści. Podeszłam do łóżka Enmy i jak co dnia walczyłam z nią, aby wstała z łóżka. To wcale nie było proste.

– Enma proszę cię, wstań.–rozkazałam jej, ale ona odwróciła się na drugi bok i zaczęła wyzywać mnie pod nosem.

W końcu zabrałam jej kołdrę i rzuciłam ją na ziemię. Dziewczyna, leżąc, próbowała sięgnąć kołdrę, ale ja złapałam ją za koszulkę i zwaliłam z łóżka.

– Ty jesteś nienormalna?–zapytała wściekła, wstając z podłogi.

Dziewczyna była jeszcze zaspana, więc nie musiałam się obawiać, że będzie chciała mnie bić.

– Lepiej idź się przygotować, bo znów się nie wyrobimy.

Dziewczyna bez słowa minęła mnie i skierowała swoje kroki do łazienki. Tymczasem ja się przybrałam w ubranie codzienne i poszłam zrobić nam śniadanie. Stanęłam przed otwartą lodówką i oparłam głowę o jej drzwi. Nie miałam już pomysłu na szykowanie żadnych dań. Nawet zwykłe śniadanie sprawiało mi problem. W końcu przyszła Enma. Stanęło obok mnie i patrzyła w ten sam niewidzialny punkt w lodówce.

– Zrób sobie lepiej wolne, bo z tobą coraz gorzej.–zaproponowała czerwonowłosa i zamknęła lodówkę tuż przed moją twarzą.

– Rutyna mnie wykańcza.–stwierdziłam, siadając na krześle.–To mnie męczy, w ogóle nie mamy czasu dla siebie. W kółko tylko treningi i bezsensowne misje jak ściąganie kota z drzewa.

– Myślisz, że mi się to podoba?–zapytała dziewczyna siadając naprzeciwko mnie.–Te misje to żart, ale co możemy zrobić.

Odwróciłam głowę do okna i zaczęłam się zastanawiać. Nie tylko misje mnie wykańczały. Brakowało mi brata. Czułam, że jakby on był obok, wszystko by się ułożył, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że jest poszukiwany. Za to miałam do niego żal. Od kiedy ostatni raz się widzieliśmy, miałam nadzieję, że przyjdzie nas odwiedzić, ale nie zrobił tego ani razu.

– Smacznego.–odezwała się po chwili Enma.

Spojrzałam na stół i zobaczyłam talerz, a na nim kanapki z serem. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam, kiedy dziewczyna je zrobiła.

– Dzięki.–powiedziałam i zaczęłam jeść.

– O czym myślałaś?–zapytała dziewczyna, siadając po przeciwnej stronie stołu.

Westchnęłam i odłożyłam kanapkę na stół. Chciałam zacząć jej opowiadać o moich przemyśleniach, kiedy przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Do mieszkania wszedł Naruto. Od razu zauważyłam, że jest czymś przejęty.

– Czemu się nie zamykacie?–zapytał zły.

Spojrzałam na Enmę, a ona jedynie uśmiechnęła się. Wieczorem kazałam jej zamknąć drzwi, gdy miała wracać z łazienki po kąpieli, ale jak zwykle zapomniała.

– Coś się stało?–odezwała się po chwili dziewczyna.

– Macie dzisiaj wolne i zakaz wychodzenia z domu.

Ucieszyłam się od razu. W domu niczego nam nie brakowało. Zrobiłyśmy spore zakupy, aby nie musieć chodzić często do sklepu, bo nawet na to nie miałyśmy czasu. Gdy zapytałam, co się stało, chłopak powiedział jedynie, że musi już iść, ale wieczorem nas odwiedzi. Kazał nam też zamknąć się na klucz. Od razu po jego wyjściu zamknęłam drzwi na dwa zamki, a Enma poszła się położyć, spać. Po chwili zrobiłam to samo. Położyłam się w swoim łóżku i przykryłam ciepłą kołdrą. Nie minęło pięć minut, a obie spałyśmy. Miałam dziwny sen. Był w nim Sasuke oraz przerażający mężczyzna o nienaturalnie białej cerze, która była koloru świeżego śniegu.

– Victoria uciekaj!–zaczął krzyczeć Sasuke, ale ja nawet nie mogłam się ruszyć.–Ogłuchłaś?!

Próbowałam ruszyć ręką, nogą, czymkolwiek, ale nawet nie drgnęłam.

Nagle w moim kierunku zaczęły lecieć shurikeny. Wystraszyłam się i już zaczynałam płakać, kiedy poczułam, że ktoś mnie do siebie przytula. Znów mogłam się ruszać, więc spojrzałam w górę na mojego wybawcę. To był Sasuke.

– Idiotka.–Powiedział, a z kącika jego ust zaczęła, płynąc krew.

Chłopak upadł na ziemię, a ja byłam bezradna, bo nawet nie wiedziałam co mam zrobić. Położyłam go na brzuchu i już chciałam coś zrobić, ale on złapał mnie za rękę.

– Nie dasz rady. To już koniec...–chłopak zamilkł.

–Sasuke!-zaczęłam wołać jego imię, ale on leżał bez ruchu w kałuży szkarłatnej cieczy.

Szarpnięcie wyrwało mnie z koszmaru. Nade mną stała Ino.

– W końcu się obudziłaś.–powiedziała Ino.

– Co ty tutaj robisz?–zapytałam zaskoczona i usiadłam na łóżku, wciąż mając przed oczami sceny z tego koszmaru.

Dziewczyna usiadła obok mnie na łóżku i zaczęła tłumaczyć całą sytuację. Orochimaru, czyli mężczyzna chcący posiąść moc Enmy miał przeprowadzić atak na wioskę. Dopiero w tym momencie zorientowałam się, że mojej przyjaciółki nawet nie było w pokoju.

– Gdzie ona jest?

– Chłopcy zabrali ją ze sobą, aby była bezpieczna, a ty idziesz ze mną.

Dziewczyna wstała. Zerwała ze mnie kołdrę i z uśmiechem powiedziała, że nikomu nie powie o tym, jak wołałam imię Sasuke przez sen. Spojrzałam z nią zaskoczona, a ona jedynie uśmiechnęła się i zaczęła zastanawiać się nad czymś. Zapytała, kiedy zdążyłam go poznać. Wbiłam spojrzenie w okno i przypomniałam sobie, jak kilka dni wcześniej uratował mnie przed śmiercią. Jak złapał mnie, gdy ja spadałam. Blondynka westchnęła, widząc, że nie chcę mówić, wstała i ruszyła w stronę drzwi. Chwyciła za klamkę i już miała wychodzić, kiedy w końcu odezwałam się.

– Uratował mi życie.–Dziewczyna odwróciła się na pięcie i spojrzała na mnie pytająco.

– Kiedy?–Zapytała i cofnęła się.

– Gdy zostałam porwana w lesie przez tego...człowieka udało mi się wyrwać z jego objęć, ale zaczęłam spadać.–Ino uważnie słuchała mojej historii z przejęciem.–Nagle poczułam, że ktoś mnie łapie i tak właśnie go poznałam.

– Wieżę, że Sasuke to dobry chłopak tylko trochę się pogubił, w sumie jak każdy, kto kochał swoją rodzinę i ją utracił.

–Sasuke nie ma rodziny?–Zapytałam i czekałam, na odpowiedz blondynki.

– To wydarzyło się dziesięć lat temu. Starszy brat Sasuke, Itachi wymordował cały ich klan, nawet nie mając powodu. Od tamtej chwili obiecał, że się na nim zemści i zabije go.

Wszystko momentalnie zrobiło się zrozumiałe. Ta historia wyjaśniała jego zachowanie i dlaczego każdy, nawet mój brat kazał mi go unikać.

– Lepiej już chodzimy–powiedziała blondynka.–Zaczną się o nas martwić i narobimy niepotrzebnych problemów. Aha i jeszcze jedno, unikaj przy Sakurze jakichkolwiek pytań, czy tematów związanych z Sasuke.

– Coś ich łączyło?

Dziewczyna wytłumaczyła mi, że Sakura kochała Sasuke, ale ten nie odwzajemniał jej uczucia i odszedł z wioski. Rozmowa z Ino odpowiedziała na kilka moich pytań. Reszty sama się domyśliłam.

~~Oczami Enmy~~

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Na środku stał jedynie stół z czterema krzesłami, a jedynym oświetleniem były lampki ze świeczkami. Tam nawet nie było okien. Wstałam z łóżka, na którym leżałam i podeszłam do drzwi. Już chciałam złapać za klamkę, ale ktoś mnie wyprzedził. Drewniane drzwi otworzyły się z impetem, a ja poleciałam na podłogę.

–Enma-chan!–Odezwał się wystraszony Naruto–ja nie chciałem. Czy wszystko w porządku?

W tym momencie zobaczyłam, że nie jest on sam. Razem z nim był Sai i jeszcze dwie osoby. Z widzenia znałam tego chłopaka, który wraz z Naruto pilnował bramy.

– Mogło być gorzej, ale dlaczego tutaj jesteśmy?–Zapytałam w końcu.

– Dziś w nocy przyszedł do nas Makato–zaczął mówić blondyn.–Powiedział, że Orochimaru chce zaatakować wioskę, aby ciebie dopaść.

Spojrzałam na nich ze zdziwieniem. Nie mogłam uwierzyć w to, że Makato, który uznawany był za największego oszusta w mieście, po raz pierwszy powiedział prawdę. Makato, zawsze kłamał i oszukiwał, dlatego na samym początku nie przejęłam się historią o porwaniu mnie.

– A co z Victorią?–Zapytałam.

Uważałam, że skoro mi groziło niebezpieczeństwo to jej też.

– Ją ściga inna organizacja.–Odezwał się w końcu białooki chłopak.–Więc nie masz czym się przejmować.

– A wam niby mogę ufać?–Zapytałam i w końcu w stałam z tej zimnej i brudniej podłogi.

Minęłam ich i chciałam wyjść, ale szatyn o chorobliwie białej cerze złapał mnie za łokieć.

– Zostań tu jeszcze przez chwilę.–Wiedziałam, że chłopak mnie okłamuje. Łatwo było to poznać. Naruto nie był najlepszym kłamcą.

– Hej, reszta za mną. Wszystko wam wytłumaczę.

Shinobi posłusznie wyszli za blondynem i zostawili mnie.

Usiadłam na wspomnianym łóżku i próbowałam wymyślić coś, żeby nie zanudzić się na śmierć. W końcu zaczęłam strzelać kośćmi od ręki.

– Przyniosłem ci róże z kolcami, tak ostrymi, jak temperament, który masz.–Usłyszałam dobrze znany mi głos.

To znów on. Ten ktoś przez kogo moje serce zaczęło bić, jakby miało wyrwać się z mojej klatki piersiowej.

Nie odwróciłam się. Nie wiedziałam nawet co odpowiedzieć. Poczułam po krótkiej chwili, jak jego usta całują moją szyję od tyłu, a z drugiej strony zauważyłam różę. Wzięłam ją do ręki i przyjrzałam się. Niby była zwykła, ale wydawała się idealna. Nigdy nie myślałam w ten sposób o kwiatach.

– Nie musiałeś.–Odparłam z niepewnym tonem.

– Racja, nie musiałem, ale z całego mojego złego serca chciałem.

Chłopak wstał z łóżka i uklęknął przede mną. Swoje ręce oparł o moje kolana. Spojrzałam mu w oczy i poczułam, jak się rumienię.

– Muszę już iść, nie jestem tu miłe widziany, żegnaj i mam nadzieje, że kiedyś będzie taki dzień, w którym będę mógł bardziej przypatrzeć się twojej buźce.–Itachi wstał na nogi i pochylił się nade mną. Jak zwykle pocałował mnie w czoło i zniknął, zostawiając mnie z kwiatem w ręku.

Zacisnęłam swoją rękę na łodydze kwiatu i wpatrywałam się w punkt, gdzie jeszcze przez chwilę stał chłopak.

Poczułam, jak coś kapie na moje udo. To była krew. Płynęła z mojej ręki. Byłam tak zamyślona, że nawet nie poczułam, kiedy kolec róży rozciął moją skórę. Nie przeszkadzało mi to. Kilka sekund później wrócił Naruto z całą bandą.

Od razu zauważyli wciąż ściskaną przeze mnie różę oraz krew wyciekającą z mojej ręki.

–Enma skąd wzięłaś ta róże?–Powiedział, nie ukrywając swojego zdziwienia.


– Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, a sen jest ważny.–Odpowiedziałam krótko i odłożyłam zakrwawioną róże na łóżko, po czym spojrzałam się na nich, czekając na wytłumaczenie danej sytuacji.

Komentarze

Popularne posty